Piotr Bojarski

Dlaczego wybrałeś historię?

 

Nie ukrywam, że historia nie była moim pierwszym wyborem, choć pasjonowałem się nią od dziecka, dobrze radziłem sobie z jej nauką na kolejnych etapach edukacji, brałem udział w licznych konkursach w gimnazjum zostając finalistą Okręgowej Olimpiady Historycznej. Czas wyboru kierunku studiów w moim przypadku zbiegł się z pierwszymi latami członkostwa Polski w Unii Europejskiej i „boomem” na kierunki związane ze sprawami międzynarodowymi jak stosunki międzynarodowe, europeistyka czy wcześniej politologia. Ja również wówczas bardzo mocno zastanawiałem się nad pójściem w tym kierunku. Dodatkowo interesującą alternatywę stanowiło dla mnie prawo, na którym mógłbym wykorzystywać zdobytą wcześniej wiedzę historyczną. Realnie zacząłem rozważać wybór historii jako kierunku studiów po udziale w programie Uczeń Uzdolniony Kierunkowo realizowanym w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych UWM wiosną 2008 r. pod kierunkiem ówczesnego dziekana dr hab. Norberta Kasparka. Program trwał jeden semestr, spotykaliśmy się w weekendy i to wówczas zetknąłem się z wieloma moimi późniejszymi profesorami. Program nie kończył się typowym zaliczeniem. Profesor Kasparek poprosił nas by na zakończenie przygotować referat pod roboczym tytułem Wielka Historia widziana oczami zwykłych ludzi. Ja napisałem pracę dotyczącą losów rodziny mojego dziadka w okresie II wojny światowej na Wileńszczyźnie i w pierwszych latach powojennych, otrzymując wyróżnienie ówczesnego rektora prof. dr hab. Józefa Górniewicza, a później w okresie studiów wydając ją drukiem. Tak oto ciekawy cykl wykładów i wspomnienia mojego ukochanego dziadka sprawiły, że rozpoczęła się moja przygoda z historią, która trwa do dnia dzisiejszego.

 

Co wspominasz ze studiów najlepiej a co najgorzej?

 

Tak sformułowane pytanie jest wbrew pozorom trudne, ale wydaje mi się, że największą wartością było wielu wspaniałych, pełnych pasji ludzi, z którymi zetknąłem się przez te lata. Tyczy się to zarówno wykładowców jak i studentów. To właśnie na historii poznałem moją żonę oraz kilku przyjaciół, z którymi serdeczne więzy przetrwały do dnia dzisiejszego. Później po zakończeniu edukacji w Kortowie staraliśmy się grupą kilkunastu osób w miarę regularnie spotykać, bawiliśmy się na swoich weselach, wspólnie spędzaliśmy urlopy. Teraz gdy wielu z nas założyło już rodziny czasu na różne aktywności jest mniej, ale nawiązane przyjaźnie i kontakty nadal trwają. A co wspominam najgorzej? Minusów było niewiele, ale chyba absolwenci z mojego rocznika zgodzą się, że skutecznie utrudniały nam życie przedmioty „wypełniacze” planu, różnego rodzaju wykłady monograficzne etc. czy też pojawiające się na studiach magisterskich zajęcia zupełnie niezwiązane z naszym kierunkiem studiów. Skutecznie rozbijały one plan dnia, często przyczyniały się do powstawania uciążliwych „okienek” i poza koniecznością uczęszczania na nie (lub znalezienia się na liście na obecności ;) ) nie zapisały się w pamięci niczym szczególnym.

 

Co Cię zaskoczyło podczas studiów, czy były one zgodne z Twoimi wyobrażeniami? 

 

Czy coś mnie zaskoczyło podczas studiów? Jeśli chodzi o edukację – nie. Pewne wyobrażenie, co może mnie czekać uzyskałem dzięki wspomnianemu wcześniej programowi dla licealistów. Poznałem przynajmniej kilku wykładowców, przekonałem się, że do opanowania będzie wiele materiału z różnych (niekoniecznie lubianych przeze mnie) epok. Miałem również kontakt z absolwentami historii, wiedziałem , że oprócz materiału na ćwiczenia będzie także dużo lektur, ale to również jakoś szczególnie mnie nie odstraszyło. Spore zaskoczenie stanowiła dla mnie natomiast  liczba studentów na roku – aż 120 osób, która jednak względnie szybko zaczęła się kurczyć (głównie „dzięki” łacinie i historii starożytnej ;) ) Studia licencjackie ukończyła nieco ponad połowa, a magisterskie ponad 30 osób.

 

Jak wspominasz czas tuż po skończeniu studiów?

 

Ostatnie miesiące studiów były dla mnie czasem niezwykle intensywnym. Byłem już jednak zdecydowany, że po obronie pracy magisterskiej będę kontynuował moją przygodę z historią już w poważniejszym wymiarze, na studiach doktoranckich. Po wakacjach, na początku września 2014 r. zdałem egzamin na owe studia i od października zostałem doktorantem ówczesnego Instytutu Historii i Stosunków Międzynarodowych. Można więc rzec, że nie wypadłem z rytmu studenckiego, nadal musiałem uczęszczać na zajęcia, uzyskiwać zaliczenia, a jednocześnie pracować naukowo, jeździć na kwerendy i konferencje. Do tego doszły obowiązki związane z pracą zawodową. Stan ten trwał w zasadzie przez następne niespełna pięć lat kiedy to zakończyłem pisanie pracy doktorskiej.

 

Czy miałeś problemy ze znalezieniem zatrudnienia?

 

Pracę w zawodzie rozpocząłem już jesienią 2014 r. kiedy to zostałem jednym z archiwistów zakładowych w Urzędzie Marszałkowskim w Olsztynie, jednak dopiero zatrudnienie w ówczesnym Ośrodku Badań Naukowych im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie niespełna trzy lata później dało mi poczucie stabilizacji i umożliwiło poświęcenie się pracy naukowej oraz popularyzatorskiej w 100 %. Mogę o sobie powiedzieć, że jestem szczęśliwym człowiekiem, ponieważ robię to co lubię, ciągle odkrywam historię i mam nadzieję, że będzie mi to dane w kolejnych latach mojego życia.

 

Biogram:

 

dr Piotr Bojarski: historyk, pracownik Instytutu Północnego im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie, popularyzator historii, prezes Towarzystwa Przyjaciół Wilna i Ziemi Wileńskiej w Olsztynie (od 2018 r.), członek Rady Krajowej Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” (od 2019 r.), członek Związku Piłsudczyków RP – okręg w Lidzbarku Warmińskim (od 2016 r.), Towarzystwa Naukowego im. Wojciecha Kętrzyńskiego w Olsztynie (od 2017 r.) oraz Stowarzyszenia Absolwentów UWM (od 2017 r.) Studia na kierunku historia ukończył na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w 2014 r., a w 2020 r. z wyróżnieniem obronił pracę doktorską pt. Echa zamachu majowego na Kresach Północno-Wschodnich II Rzeczypospolitej.  Jego zainteresowania naukowe koncentrują się wokół życia społeczno-politycznego ziem północno-wschodnich II Rzeczypospolitej, memuarystyki kresowej z lat 1895-1945 oraz roli i miejsca ekspatriantów z Wileńszczyzny w powojennej rzeczywistości Warmii i Mazur. Obok historii, która jest i pasją i pracą interesuje się piłką nożną, jest aktywnym kibicem piłkarskim, kolekcjonerem szalików piłkarskich z całego świata. Kolejną pasją Piotra Bojarskiego są podróże od wybrzeży Morza Karaibskiego poprzez gwarny Stambuł na zapomnianych wsiach położnych gdzieś na dawnych Kresach Rzeczypospolitej kończąc.